Temat edukacji seksualnej w Polsce jest tematem bardzo burzliwym. W tym miejscu ścierają się poglądy mówiące, że edukacja seksualna powinna być na najwyższym poziomie z poglądami, że edukacja seksualna nie jest dzieciom potrzebna, a takie tematy są zbyt intymne i można je poruszać tylko w domu, albo też nie. Przyjrzyjmy się

Czarnek zablokował edukację seksualną w szkołach w Gdańsku. "Jeśli pani prezydent chce tego rodzaju edukację przekazywać (...) to nie w szkole" Data utworzenia: 26 listopada 2021, 5:00. Przemysław Czarnek nie chce, żeby w szkołach działał program edukacyjny "Zdrowe Love" realizowany w Gdańsku od 2017 r. skierowany "na edukację opartą na wiedzy, samoświadomości, również w odniesieniu do zdrowia seksualnego i tożsamości seksualnej". Projekt jego zakazu w szkołach został przyjęty na ostatniej Radzie Ministrów. Przemysław Czarnek nie chce, żeby w szkołach działał program edukacyjny "Zdrowe Love" realizowany w Gdańsku od 2017 r. Foto: Grzegorz Krzyżewski / Fotonews - Wprowadzamy rozwiązanie, gdzie na wniosek rodziców kurator będzie mógł zablokować "tego rodzaju rzeczy" w szkołach - powiedział w czwartek w Gdańsku minister edukacji i nauki Przemysław Czarnek odnosząc się do miejskiego programu "Zdrowe Love". "Zdrowe Love" nie w szkołach - miejski program edukacji seksualnej będzie musiał się przenieść Od 2017 roku Gdańsk realizuje miejski program edukacji seksualnej "Zdrowe Love" w ramach gdańskiego programu wsparcia prokreacji. Dba on o edukację seksualną młodzieży ale i dorosłych, zwiększa świadomość na temat działania ludzkiego organizmu, czy też antykoncepcji. Do tej pory, jak informuje miasto, "zrealizowano 296 godzin warsztatów edukacyjnych dla 835 uczestników. Przeprowadzono spotkania informacyjne dla 2779 rodziców i 2870 uczniów w 21 gdańskich placówkach oświatowych". - Jeśli pani prezydent chce tego rodzaju edukację przekazywać dzieciom w Gdańsku, może to robić we wszystkich innych lokalach, które do miasta Gdańsk należą, ale nie w szkole. Szkoły mają nadzór pedagogiczny, od tego jest kurator, żeby na wniosek rodziców mieć możliwość sprzeciwu wprowadzania do szkół treści, które są dla dzieci demoralizujące - powiedział na konferencji prasowej Przemysław Czarnek o prezydent Gdańska Aleksandrze Dulkiewicz. - Wprowadzamy to rozwiązanie, które zostało przyjęte na ostatniej Radzie Ministrów, w którym właśnie na wniosek rodziców kurator będzie mógł zablokować "tego rodzaju rzeczy" w szkołach - poinformował Czarnek. Zobacz także Nowy plan Czarnka. Chce się zająć właściwym wychowaniem kobiet i "cnotami niewieścimi" Bodaj najbardziej kontrowersyjny minister edukacji w historii przenosi na szkołę skrajnie prawicowe poglądy. Najsilniej działa w kierunku nacisku na religię. Kto nie będzie chodził na religię, pójdzie na etykę, jednak nauczyciele tej drugiej kształcić się mają na ośmiu wskazanych przez ministerstwo uczelniach, z których trzy czwarte są katolickie. Tak jak Wyższa Szkoła Kultury Społecznej i Medialnej w Toruniu założona przez ojca Tadeusza Rydzyka. Głośno było także o jego chęci wychowania dziewcząt w cnotach niewieścich. Efekty tych zmian są już widoczne. Dyrektor wzywa rodziców na dywanik. Muszą się tłumaczyć, dlaczego ich dzieci nie chodzą na religię. Kurator stawia sprawę jasno Teraz Czarnek wziął się za walkę z edukacją seksualną. Tym samym podcina skrzydła gdańskiemu programowi, który od lat pozwalał młodzieży dowiedzieć się więcej, czy też zapobiegał nastoletnim ciążom. Dalekie to było jednak od edukacji seksualnej prowadzonej przez katechetów. Na lekcjach "Zdrowe Love" uczestnicy nie słyszeli kłamstw podobnych do tego, że "homoseksualiści są równi pedofilom", a tego "uczyła" jedna z katechetek z Koluszek, o czym pisaliśmy ostatnio. Dla katechetki homoseksualiści są równi pedofilom. Takich bzdur uczyła dzieci Miasto Gdańsk znalazło rozwiązanie i będzie kontynuować program. Poinformowało, że zajęcia będą poszerzone o inne miejsca niż szkoły. - Szkoła obecnie jest miejscem bardzo silnego sporu kulturowego i nasze gdańskie podejście ukierunkowane na edukację opartą na wiedzy, samoświadomości, również w odniesieniu do zdrowia seksualnego, tożsamości seksualnej, nie jest dobrze przyjmowana we wszystkich środowiskach. Realizatorzy, szkoły, rodzice napotkali na ogromny opór ze strony skrajnych środowisk. Dlatego wyciągamy wnioski i proponujemy warsztaty dla chętnych, także poza szkołami - powiedziała w środę na konferencji prasowej zastępca prezydent Gdańska ds. rozwoju społecznego i równego traktowania Monika Chabior. Religia obowiązkowa w szkole? Minister Czarnek nie pozostawia złudzeń Gdańska radna Platformy Nowoczesna Koalicja Obywatelska Kamila Błaszczyk przypomniała, że w zeszłym roku w październiku na sesji Rady Miasta Gdańska projekt Zdrowe Love został przedłużony do 2025 roku i "nie ma mowy" o jego wygaszaniu. - Druga rzecz: obecność dzieci i młodzieży w tym programie jest tylko i wyłącznie za zgodą rodziców lub opiekunów prawnych, nikt nigdy nie przymuszał i nie będzie przymuszał młodzieży do obecności na tych zajęciach – zapewniła radna Błaszczyk. Według miasta program Zdrowe Love mogłyby powrócić do gdańskich szkół w II semestrze roku szkolnego 2021/2022. Ratusz zamierza przeprowadzić konkurs, w którym zostanie wybrany podmiot prowadzący zajęcia. Mają się one także odbywać także poza szkolnymi budynkami – w zależności od zainteresowania. Miasto Gdańsk zaktualizuje również - w oparciu o doświadczenia z pierwszej edycji - nowy podręcznik do zajęć. Duchowni będę uczyć nie tylko religii? Przemysław Czarnek: nie można księżom zabronić studiowania etyki Fakt/materiały prasowe/(PAP) Masz ciekawy temat? Napisz do nas list! Chcesz, żebyśmy opisali Twoją historię albo zajęli się jakimś problemem? Masz ciekawy temat? Napisz do nas! Listy od czytelników już wielokrotnie nas zainspirowały, a na ich podstawie powstały liczne teksty. Wiele listów publikujemy w całości. Wszystkie historie znajdziecie tutaj. Napisz list do redakcji: List do redakcji Podziel się tym artykułem:

Profesjonalna edukacja seksualna w szkołach nie powoduje wcześniejszego rozpoczęcia współżycia - podkreśla rzecznik praw obywatelskich. To reakcja na wypowiedzi Mikołaja Pawlaka, rzecznika praw dziecka, który sprzeciwia się podpisaniu deklaracji LGBT+. Według RPO wokół edukacji seksualnej zgodnej ze standardami WHO narosło wiele mitów.
W jaki sposób jest realizowana edukacja seksualna w Polsce? Czy zajęcia są obowiązkowe? Kto może uczyć przedmiotu wychowanie do życia w rodzinie? Poniżej znajdziecie informacje na temat edukacji seksualnej w Polsce, o przedmiocie WDŻ, o podręcznikach, a także nasze komentarze oraz linki do źródeł i literatury. Podstawa prawna Prawna ścieżka zajęć z edukacji seksualnej w Polsce zaczyna się w roku 1993 wraz z uchwaleniem Ustawy z dnia 7 stycznia 1993 r. o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży. Art. 4. 1. mówi o tym, że do programów nauczania szkolnego wprowadza się wiedzę o życiu seksualnym człowieka, o zasadach świadomego i odpowiedzialnego rodzicielstwa, o wartości rodziny, życia w fazie prenatalnej oraz metodach i środkach świadomej prokreacji. To właśnie na podstawie tej ustawy Ministerstwo Edukacji Narodowej ma obowiązek prowadzenia zajęć z edukacji seksualnej w szkołach, a rząd ma obowiązek co roku wydać sprawozdanie z wykonania wspomnianej ustawy. Kształt zajęć, ich organizacja oraz treść określane są rozporządzeniami MEN. Najnowsze rozporządzenie dotyczące zajęć z Wychowania do życia w rodzinie można znaleźć tu. To właśnie pod postacią tego przedmiotu MEN realizuje postanowienia Ustawy z 1993 roku. WDŻ – organizacja Zgodnie z reformą szkolnictwa zajęcia z WDŻ są realizowane w szkole podstawowej w klasach IV–VIII, w branżowej szkole I stopnia, w klasach I–III liceum ogólnokształcącego i w klasach I–III technikum. Na zajęcia w ciągu roku przeznacza się 14 godzin, w tym po 5 godzin z podziałem na grupy dziewcząt i chłopców – to są zapisy z rozporządzeń MEN. Zajęcia te są z zasady obowiązkowe, ale można wypisać z nich dziecko (lub siebie, jeżeli uczeń czy uczennica ma ukończone 18 lat). Uważamy, że zajęcia prowadzone są w niewystarczającym wymiarze czasowym. Często są traktowane “po macoszemu” – WDŻ pojawia się bardzo późno lub bardzo wcześnie w planie, w związku z czym wiele osób rezygnuje z uczestnictwa w tych lekcjach. Poza tym podział na grupy ze względu na płeć uważamy za zbędny – wiedza, którą otrzymują dziewczynki, chociażby o miesiączce, jest równie ważna dla chłopców. Oraz na odwrót – nie ma takiej wiedzy, która powinna być zastrzeżona tylko dla chłopców. WDŻ – podstawa programowa Podstawa programowa, która określa ramy nauczania tego przedmiotu, została zmieniona w 2017 i jest dostępna pod tym linkiem. Mamy ogromne zastrzeżenia do podstawy programowej. Autorzy i autorki podstawy skupili się głównie na pojęciu rodziny. W całym dokumencie słowo to pada 173 razy, natomiast seks tylko dwa (w kontekście cyberseksu i uzależnienia od seksu). Częściej jest mowa o seksualności, ale głównie w przypisach cytowanych podręczników. Antykoncepcja pojawia się bardzo rzadko, za każdym razem przeciwstawiona naturalnym metodom planowania rodziny, przyrównywana właściwie aborcji. Pomimo obecności takich punktów jak seksualność człowieka czy dojrzewanie, całość koncentruje się wokół z góry narzuconych wartości. Nie ma też ani słowa o orientacjach seksualnych! Uważamy, że przekazywanie dzieciom tak nacechowanej ideologicznie wiedzy, często niezgodnej z najnowszą wiedzą medyczną i zupełnie nieodpowiadającą potrzebom młodych osób jest krzywdzące i niebezpieczne. WDŻ – podręczniki MEN dopuścił jedną serię podręczników do WDŻ. Są to książki “Wędrując ku dorosłości” autorstwa Teresy Król, wyd. Rubikon. Treści zawarte w tych podręcznikach są przestarzałe, zaprzeczają faktom i szerzą mity oraz stereotypy. Jakie? Kobieta przedstawiana jest przede wszystkim jako matka, ale u mężczyzn nie akcentuje się roli ojcowskiej. Ponadto brakuje im obiektywizmu i są oparte w znacznej mierze na wierze katolickiej. Mało miejsca poświęca się cyberprzemocy i zjawisku sekstingu. Pełno zaś jest kuriozalnych stwierdzeń, np.: Dla wielu młodych ludzi masturbacja jest problemem; przyznają, że czują się z tym źle i chcieliby umieć się od niej powstrzymać. Nie dramatyzując problemu, dobrze byłoby potraktować go w kategoriach zadania: ‘Wiem, że to jest zachowanie niedojrzałe, chcę osiągnąć dojrzałość, więc podejmuję trud uporania się z nim’. Niektóre fragmenty są wręcz niebezpieczne, np.: Ginekolog to nie dentysta – regularne kontrole w Waszym wieku nie są konieczne. Jeśli dziewczyna czuje się zdrowo i ma kogoś zaufanego, kto odpowie na pytania czy rozwieje jej wątpliwości (najlepiej, by była to mama), wizyta jest niepotrzebna. WDŻ – osoby prowadzące zajecia Na forach internetowych dla nauczycieli jest od wielu lat sporo pytań na temat tego, kto może prowadzić zajęcia z WDŻ. § 6 Rozporządzenia MEN z dnia 12 sierpnia 1999 r. w sprawie sposobu nauczania szkolnego oraz zakresu treści dotyczących wiedzy o życiu seksualnym stanowi, że zajęcia mogą być prowadzone przez osobę posiadającą kwalifikacje do nauczania w danym typie szkoły, która ukończyła studia wyższe w zakresie nauk o rodzinie albo studia podyplomowe lub kursy kwalifikacyjne zgodne z treściami programowymi zajęć w kontekście rozporządzenia o kwalifikacjach nauczycieli. To stanowi pewne pole do interpretacji, dlatego że kursów i studiów z zakresu edukacji seksualnej jest na rynku całkiem sporo, nauczyciele zaś mają wątpliwości, które z nich ostatecznie dadzą im wymagane uprawnienia. Za zatrudnienie osoby i ocenę tych kwalifikacji odpowiada ostatecznie dyrekcja szkoły. Z naszych raportów wynika, że najwięcej – 31% – osób prowadzących WDŻ to nauczyciele i nauczycielki biologii, przyrody lub ekologii. Kolejne 20% – historii, WOS-u, WOK-u lub zajęć artystycznych; 16% – nauczyciele WDŻ; 12% – religii. Czytaj więcej:
Od samego początku Rada ds. Informacji i Edukacji Seksualnej Stanów Zjednoczonych [SIECUS] zajmuje stanowisko w głównych kwestiach seksualnych, przed którymi stoi społeczeństwo. SIECUS zaprasza inne organizacje i osoby prywatne do przyłączenia się do potwierdzenia tych oświadczeń i pracy nad ich wdrożeniem. Ludzka Seksualność
Kto z was był kiedyś zakochany? – pyta Anniek Pheifer grupkę holenderskich uczniów podstawówki. Jest wiosenny poranek w Utrechcie, a szkolna sala gimnastyczna podstawówki imienia świętego Jana de Doper jest wypełniona balonikami w kształcie serc i chorągiewkami. Pheifer i Pepijn Gunneweg prowadzą holenderski program telewizyjny dla dzieci i śpiewają piosenkę o zauroczeniu: Dzieci śmieją się w odpowiedzi. Las rąk – małych i większych. Tak zaczyna się tydzień „Wiosennej gorączki” w podstawówkach w całej Holandii – tydzień dedykowanych lekcji o seksualności… dla czterolatków. Oczywiście nie chodzi tylko o czterolatków. Ośmiolatki uczą się o postrzeganiu samych siebie i o stereotypach związanych z płcią. Jedenastolatki rozmawiają o orientacji seksualnej i antykoncepcji. Ale w Holandii plan edukacyjny zwany „kompleksową nauką o seksualności” uczniowie rozpoczynają już w wieku 4 lat: Na zajęciach w przedszkolu nigdy nie pada bezpośrednie nawiązanie do seksu. Termin, którego używa się do określenia programu to „nauka o seksualności”, nie „nauka o seksie”. To dlatego, że cel jest szerszy – wyjaśnia Ineke van der Vlugt, ekspertka w dziedzinie edukacji seksualnej młodych w holenderskim instytucie Rutgers WPF. Chodzi o to, żeby otwarcie rozmawiać o miłości i relacjach. Zgodnie z prawem, wszyscy uczniowie podstawówki w Holandii muszą odebrać jakąś formę edukacji seksualnej. System pozwala na elastyczność w sposobie, w jaki jest ona nauczana, musi on jednak dotykać pewnych kwestii kluczowych, takich jak różnorodność orientacji seksualnych oraz asertywność w sprawach seksu. Oznacza to propagowanie szacunku dla wszystkich preferencji seksualnych oraz pomoc uczniom w wykształcaniu mechanizmów obronnych, które ochronią ich przed molestowaniem, zastraszaniem i wykorzystywaniem seksualnym. Zasada podstawowa jest prosta: rozwój seksualności to zwyczajny proces, którego doświadczają wszyscy młodzi ludzie, dlatego mają oni prawo do bezpośredniej, godnej zaufania wiedzy na ten temat. – Część społeczeństwa niepokoi się, że seksualizacja przekazu medialnego może wywrzeć negatywny wpływ na dzieci – zauważyła der Vlugt. – Chcemy pokazać, że seksualność ma związek również z szacunkiem, intymnością i bezpieczeństwem. Więcej niż zapobieganie Holenderskie podejście do nauki o seksualności przyciągnęło uwagę na poziomie międzynarodowym, głównie dlatego, że Holandia szczyci się jednym z najlepszych wyników jeśli chodzi o zdrowie seksualne nastolatków. Średni wiek inicjacji seksualnej w Holandii nie jest niższy, niż w innych krajach europejskich ani w Stanach, zgodnie z raportem WHO: Z badań wynika, że spośród osób młodych w wieku od 12 do 25 lat większość określa swoje pierwsze doświadczenia seksualne jako pożądane i satysfakcjonujące: Dla porównania: 66 procent seksualnie aktywnych amerykańskich nastolatków żałuje, że nie zaczekała dłużej z rozpoczęciem współżycia, jak wynika z raportu Narodowej Kampanii Na Rzecz Zapobiegania Nastoletnim Ciążom: Jak wynika z badań Rutgers WPF, dziewięcioro z dziesięciorga holenderskich nastolatek i nastolatków zastosowały antykoncepcję przy pierwszym stosunku: Dane WHO potwierdzają z kolei, że holenderska młodzież znajduje się w grupie osób najczęściej używających tabletki antykoncepcyjnej, jeśli współżyją. Według World Bank, odsetek nastoletnich ciąż w Holandii jest jednym z najniższych na świecie, pięcioktornie niższy niż w Stanach Zjednoczonych. Statystyki zakażeń wirusem HIV oraz chorobami wenerycznymi są również niskie: Wiele czynników mogło złożyć się na takie statystyki. Jednym z nich jest łatwy dostęp do antykoncepcji. Prezerwatywy, na przykład, są dostępne w automatach, a pigułkę antykoncepcyjną kupić może każdy poniżej 21 roku życia. Ale rozwija się także coraz bardziej korpus badań, które stawiają bezpośrednio na kompleksową naukę o seksualności. Najnowsze badania Uniwersytetu w Georgetown wykazały, że rozpoczynanie nauki o seksualności w szkole podstawowej pomaga w uniknięciu niechcianych ciąż, śmierci przy porodzie, zagrażających zdrowiu aborcji oraz rozprzestrzeniania się chorób przenoszonych drogą płciową: Zwolennicy modelu holenderskiego argumentują, że ich podejście wychodzi poza ochronę przed niebezpieczeństwami. Ich rodzaj edukacji jest wyrazem szerszej refleksji nad prawami młodych ludzi, nad odpowiedzialnością i wzajemnym szacunkiem – wartościami, które wielu ekspertów w dziedzinie medycyny określa jako podstawy zdrowia seksualnego. Według danych raportu ONZ z 2008 roku kompleksowy program nauczania o seksualności, jeśli wdrażany jest skutecznie, pozwala młodym ludziom „odkrywać swój system wartości i swoje postawy, ćwiczyć podejmowanie decyzji oraz inne życiowe umiejętności, których będą potrzebowali, żeby świadomie decydować o kształcie swojego życia seksualnego”. Uczniowie, którzy ukończyli program kompleksowej nauki o seksualności w Holandii wykazują się również większą asertywnością oraz zdolnością komunikacji, według raportu niezależnej agencji sondaży zdrowotnych Rescon, która przeprowadziła badanie wśród uczestników holenderskiego programu. – Musimy pomóc młodym zorientować się wśród wyborów, przed którymi stają, tak, żeby mogli obronić się w każdej sytuacji, nie tylko związanej z życiem seksualnym – powiedział Robert van der Gaag, który odpowiada za promocję zdrowego trybu życia w jednej z lokalnych przychodni w środkowej Holandii. „Motylki w brzuchu” W szkole im. Św. Jana de Doper, grupa przedszkolaków siedzi w kółku. Ich nauczycielka, Marian Jochems, przeżuca strony książeczki obrazkowej z rysunkami przytulających się zwierząt. – Dlaczego one się przytulają? – pyta dzieci. – Bo się lubią – odpowiada jedna z dziewczynek. Jochems prosi przedszkolaki, żeby pomyślały o kimś, kogo najbardziej lubią. Kilkoro dzieci wymienia mamę lub tatę. Jedna dziewczynka swoją młodszą siostrę. Jeszcze kilkoro mówi o szkolnych kolegach i koleżankach. – Jakie to uczucie, kiedy ktoś was przytula? – pyta Jochems. – To takie ciepło w środku – odpowiada jeden z chłopców. – Jakbym miał w brzuchu motylki – dodaje. Tego typu lekcje mają za zadanie sprawić, żeby dzieci myślały i mówiły o tych rodzajach intymności, które są dobre i tych, które dobre nie są. Inne z wczesnych lekcji koncentrują się na świadomości ciała. Na przykład: uczniowie i uczennice rysują ciała chłopców i dziewczynek, opowiadają historie o wspólnych kąpielach z przyjaciółmi i mówią, kto lubi się razem kąpać, a kto nie. W wieku siedmiu lat, oczekuje się od uczniów i uczennic umiejętności nazywania części ciała, łącznie z genitaliami. Uczą się także o różnych typach rodzin, co to znaczy być dobrym przyjacielem oraz że dziecko rozwija się w macicy matki. Plan lekcji zaprojektowanej dla holenderskich przedszkolaków i pierwszoklasistów (dzięki uprzejmości Rutgers WPF): – Ludzie bardzo często myślą, że natychmiast zaczynami rozmawiać o współżyciu seksualnym [z przedszkolakami] – mówi van der Vlugt. – Ale seksualność to dużo więcej niż seks. To również postrzeganie samych siebie, rozwój własnej tożsamości, role płciowe, nauka wyrażania swoich pragnień i określania granic. Oznacza to, że przedszkolaki także uczą się, jak mówić, kiedy nie chcą być dotykane. Celem jest, aby do jedenastego roku życia dzieci czuły się dość swobodnie, żeby brać udział w dyskusjach dotyczących reprodukcji, bezpiecznego seksu i wykorzystywania seksualnego. Let’s not talk about sex W Stanach Zjednoczonych nauka o seksualności różni się znacznie w zależności od stanu. Mniej niż połowa stanów wymaga od szkół wprowadzenia nauki o seksualności – według badań Guttmacher Institute, globalnej organizacji non-profit, zajmującej się zdrowiem seksualnym i reprodukcyjnym. W zeszłym miesiącu Kongres rozszerzył zakres programu PREP („Personal Responsibility Education Program” – Program Odpowiedzialności Osobistej), który dostarcza w Stanach funduszy dla kompleksowej edukacji seksualnej nastolatków i nastolatek. Jednocześnie podniesiono finansowanie programów promujących seskualną abstynencję do śluby do 75 milionów dolarów rocznie. Deb Hauser, prezes organizacji non-profit Advocates for Youth (Rzecznicy Młodych), zajmującej się edukacją seksualną, mówi, że edukacja w Stanach skupia się przesadnie na unikaniu ryzyka zajścia w ciążę lub zarażenia się chorobami przenoszonymi drogą płciową w trakcie współżycia heteroseksualnego. Czworo z dziesięciu badanych pokolenia „Millenials” (Amerykanie urodzeni w latach 1980-2000) stwierdza, że edukacja seksualna, którą otrzymali nie okazała się pomocna, według badań przeprowadzonych przez Public Religion Research Institute (Instytut Badań Religii): – Nie potrafiliśmy zrozumieć, że zdrowie seksualne to dużo więcej, niż proste zapobieganie chorobom i niechcianym ciążom – mówi Hauser. Ten wąski zakres zainteresowań, zauważa badaczka, pozbawia młodych ludzi umiejętności radzenia sobie ze swoimi uczuciami oraz podejmowania decyzji o współżyciu seksualnym. Nie każdy się z tym zgadza. Kompleksowy program edukacji seksualnej nie jest przestrzegany w większej części kraju. Na przykład w Utah wymaga się, żeby abstynencja stała się głównym punktem przesłania dla uczniów. Zabrania się tam wspominania o tym, jak dokładnie wygląda współżycie oraz poparcia dla osób LGBT, antykoncepcji i seksu pozamałżeńskiego. Bill Wright, członek samorządu w stanie Utah, próbował bardziej ograniczyć edukację seksualną. W 2012 roku zaproponował ustawę wymagającą, aby lekcje dotyczyły wyłącznie propagacji abstynencji oraz żeby edukacja seksualna nie była obowiązkowa. Ustawa przeszła ale została zawetowana przez gubernatora stanu. Nauka o seksualności nie jest „istotną częścią programu nauczania” – twierdzi Wright. To coś, co odbiera zubaża charakter naszych szkół i uczniów. Stan Utah nie jest bynajmniej osamotniony. Połowa amerykańskich stanów wymaga propagowania abstynencji. – Stworzyliśmy pokolenia ludzi, którzy nie czują się dobrze ze swoją seksualnością – mówi dr David Satcher, były główny doradca ds. chirurgii w Stanach Zjednoczonych. Dotyczy to, jak twierdzi, zarówno rodziców jak i uczniów. W innych częściach kraju tendencje zbliżają się do podejścia holenderskiego. Dwie z największych organizacji szkolnych — Chicago Public Schools i Florida’s Broward County — niedawno zarządziły obowiązkową edukację seksualną dla uczniów szkół podstawowych. Chicago Public Schools wymaga co najmniej 300 minut edukacji seksualnej dla uczniów od przedszkola do czwartej klasy i dwa razy tyle od piątej do dwunastej klasy. Do jesieni 2015 roku szkoły Broward County wprowadzą edukację seksualną przynajmniej raz do roku w każdej klasie, a ich program będze zawierał pozycje takie jak wizerunek własnego ciała, sexting (wysyłanie wiadomości o treści bezpośrednio seksualnej) oraz social media. W Holandii szkoły nastawione są także na edukacje rodziców. Prowadzone są spotkania z rodzicami, aby uczyć ich, jak rozmawiać z dziećmi o seksie. Eksperci do spraw zdrowia zalecają, żeby rodzice wzorowali się na dzieciach i prowadzili z nimi nieustanne rozmowy, a nie jednorazowe i ogólnikowe rozmowy o „kwiatkach i bocianach”. Na przykład – zalecają specjaliści – jeśli przyłapiesz dziecko na masturbacji, nie go ani nie karć. Porozmawiaj z nim o tym, gdzie można to robić. – Mówimy o seksie w czasie kolacji – powiedział jeden z ojców w trakcie spotkania w ramach „Wiosennej Gorączki”. Inny powiedział, że niedawno odpowiadał na pytania dotyczące homoseksualizmu, które zadał mu jego sześcioletni syn przy kąpieli. Zakochane lekcje Sabine Hasselaar uczy jedenastolatki. Na ostatnich zajęciach Hasselaar przedstawiła uczniom i uczennicom kilka hipotetycznych sytuacji: całujesz kogoś, a on albo ona całuje cię z języczkiem – ty tego nie chcesz. Dziewczyna zaczyna tańczyć blisko chłopaka na imprezie, prowokując u niego wzwód. Twój znajomy chwali się zdjęciami pornograficznymi, których ty nie chcesz oglądać. Grupa omawia każdy ze scenariuszy. – Każdy ma prawo ustanawiać swoje własne granice i nikt nie może tych granic przekraczać – mówi Hasselaar. W trakcie tygodnia „Wiosennej Gorączki” można wrzucać pytania do anonimowego Pudła. Nauczyciele odpowiadają na pytania uczniów w trakcie lekcji. – Nie ma tematów tabu – zapewnia Hasselaar. Na przykład jedna z uczennic napisała: „Wydaje mi się, że jestem lesbijką. Co robić?” Hasselaar odniosła się do tej kwestii w trakcie lekcji. – To normalne, że niektóre dziewczęta wolą inne dziewczęta niż chłopców. To uczucia, na które nie masz wpływu, tak jak nie masz wpływu na to, że kogoś kochasz. Jedyna różnica to to, że ten ktoś jest tej samej płci co ty – odpowiedziała nauczycielka. Tak naprawdę większość pytań w ogóle nie dotyczy seksu. – Pytają głównie o miłość. Dostaję mnóstwo pytań takich jak „Co mam zrobić, jeśli ktoś mi się podoba?” albo „Jak poprosić kogoś, żeby się ze mną umówił/umówiła?”. Traktuję takie pytania tak samo poważnie jak pytania dotyczące seksualności – zapewnia Hasselaar. – Oczywiście chcemy, żeby nasze dzieci były bezpieczne i żeby znały zagrożenia związane z seksem, ale chcemy również, żeby znały pozytywne i przyjemne strony zaangażowania w zdrowy i satysfakcjonujący związek – mówi van der Vlugt: To dlatego nauczyciele rozmawiają o różnicach – kiedy kogoś lubimy, a kiedy nam się podoba. Zawsze jest lekcja o randkach, w trakcie której nauczyciele i nauczycielki mówią o tym, jak się rozstawać, żeby nie ranić drugiej osoby. – Proszę, nie róbcie tego przez esemesy – mówią na przykład. Po ukończeniu szkoły podstawowej, uczniowie prawdopodobnie będą otrzymywali dalsze lekcje według szeroko stosowanego programu nauczania zwanego Long Live Love („Niech Żyje Miłość”): – W Stanach Zjednoczonych dorośli patrzą na młodych jak na wulkany hormonów. W Holandii mocno wierzy się w to, że ludzie mogą się kochać i być w związkach – mówi Amy Schalet, amerykańska socjolożka wychowana w Holandii, obecnie badające kulturowe nastawienie do seksualności nastolatków, skupione na tych dwóch krajach ( – Jeśli postrzegasz miłość i relacje jako kotwicę dla współżycia seksualnego, wtedy dużo łatwiej rozmawiać o tym z dzieckiem – mówi Schalet. – Nawet z bardzo małym – dodaje. Tłumaczenie i opracowanie: Aleksandra Gocławska Zdjęcia autorstwa Saskii de Melker Rozwój wolontariatu w fundacji Feminoteka jest możliwy dzięki dofinansowaniu rozwoju instytucjonalnego w ramach Programu Obywatele dla Demokracji finansowanego z Funduszy EOG.
Po naszym artykule władze Gdańska wznawiają program edukacji seksualnej "Zdrovve Love". Ma ruszyć w drugim semestrze z nowymi edukatorami, programem, a także ma być realizowany poza szkołami. W ubiegłym tygodniu napisaliśmy, że głośny gdański program edukacji seksualnej "Zdrovve Love" został wygaszony. Przestał funkcjonować w
W dokumencie opublikowanym przez Światową Organizację Zdrowia (WHO) przedstawiono zalecane standardy edukacji seksualnej, które określają, co dzieci i młodzież w zależności od wieku powinny wiedzieć i rozumieć, jakie sytuacje i wyzwania czekają na nie i jak powinny sobie z nimi radzić, a także, jakie wartości i postawy powinny zostać w ich przypadku ukształtowane. Jak podkreślają ich autorzy, standardy dotyczą wszystkiego, co należy rozwinąć u dzieci i młodzieży, tak aby utrzymały zdrowie, wykazywały pozytywne nastawienie i czerpały satysfakcję z własnej seksualności. W dokumencie podkreślono, że edukacja seksualna człowieka rozpoczyna się w momencie narodzin i trwa całe życie. Zwrócono uwagę, że najistotniejszą rolę, zwłaszcza we wczesnym okresie rozwoju dziecka, odgrywają rodzice. Stanowią oni także wzorce pełnienia ról płciowych oraz wyrażania emocji, seksualności i czułości. Autorzy publikacji zaznaczają, że edukacja seksualna powinna być dostosowana do wieku, stopnia rozwoju młodych osób i zdolności rozumienia, a także do kultury, z jakiej się wywodzą, uwzględniając społeczno-kulturową tożsamość płci. Stworzenie dokumentu - jak podkreślono - jest odpowiedzią na pojawienie i rozprzestrzenianie się wirusa HIV, narastające problemy związane z wykorzystywaniem seksualnym dzieci i młodzieży, oraz na zmianę podejścia do zagadnień dotyczących zachowań seksualnych młodych osób. Organizacja zastrzega, że przedstawione w standardach założenia powinny zostać dostosowane do konkretnych potrzeb oraz istniejącej w poszczególnych krajach sytuacji. W dokumencie przedstawiono matrycę zawierającą zagadnienia, które powinny zostać omówione z dzieckiem w ramach edukacji seksualnej na określonym etapie rozwoju. Wyszczególniono grupy wiekowe dzieci i młodzież w wieku: 0-4 lata, 4-6 lat, 6-9 lat, 9-12 lat, 12-15 lat oraz osoby powyżej 15. roku życia. Zaznaczono jednocześnie, że graniczne limity wiekowe powinny być traktowane w elastyczny sposób. Według standardów WHO dzieci w grupie wiekowej 0-4 powinny znać wszystkie części ciała i ich funkcje, praktykować higienę osobistą (mycie każdej części ciała), posiadać wiedzę na temat różnego sposobu stawania się członkiem rodziny (na przykład poprzez adopcje). W tej grupie wiekowej zalecana jest także rozmowa z dzieckiem na temat radości i przyjemności z dotykania własnego ciała, masturbacji w okresie wczesnego dzieciństwa, rozmowa na temat zagadnień płodności i prokreacji, a także nauczenie dziecka poprawnego słownictwa. takiego jak ciąża, poród, posiadanie dzieci. W standardach dla dzieci w tym wieku wskazano także na uzyskanie świadomości tożsamości płciowej, umiejętność wyrażania własnych potrzeb, życzeń i granic, na przykład w kontekście "zabawy w lekarza". Ten punkt - według WHO - ma odpowiadać na ciekawość dziecka dotyczącą własnego ciała i ciał innych osób oraz nauczenia szacunku wobec nich. Dzieci powinny także rozumieć, że uczucia mogą być wyrażane na wiele różnych sposobów, a także nabyć umiejętność rozmowy o własnych związkach i rodzinie. W grupie wiekowej 4-6 dzieci powinny dodatkowo poznać różnice dotyczące ciała i rozwoju związane z płcią, a także różnice między miłością i przyjaźnią. Powinny też uzyskać informacje na temat mitów związanych z prokreacją (na przykład, że nowe dziecko zostało "przyniesione przez bociana"). Powinny poznać pojęcia takie jak pierwsza miłość, zauroczenie i nieodwzajemniona miłość. Dzieci w tym wieku powinny także znać różne koncepcje rodziny oraz mieć świadomość, że istnieją osoby, które nie są dobre, udają, że są uprzejme, ale mogą posunąć się do przemocy. W grupie wiekowej 6-9 dziecko powinno rozpoznawać zmiany zachodzące w swoim ciele, poznać różnice między przyjaźnią, miłością i pożądaniem, poznać podstawowe metody antykoncepcji, posiadać podstawowe informacje związane z cyklem płodności, oraz mieć świadomość, że seks jest przedstawiany w mediach w różny sposób. Dzięki tym informacjom - jak tłumaczono - dzieci powinny rozumieć, że ludzie mogą wpływać na własną płodność. Natomiast dzieci w wieku 9-12 powinny poznać sposoby radzenia sobie z presją grupy rówieśniczej. Powinny także posiadać informacje na temat skutecznego stosowania prezerwatyw i środków antykoncepcyjnych w przyszłości. W tej grupie wiekowej wskazano także na potrzebę nauki akceptacji, szacunku i rozumienia różnorodności dotyczącej seksualności i orientacji seksualnych. W tym wieku zalecana jest rozmowa na temat pierwszych doświadczeń seksualnych, przyjemności, masturbacji, orgazmu. Dziecko powinno także rozumieć, że każda osoba ma własny "zegar" rozwoju seksualnego. Według standardów WHO dzieciom i młodzieży w wieku 12-15 powinno się udzielić szczególnej pomocy w radzeniu sobie z okresem dojrzewania. Powinny one posiadać umiejętność reakcji na niesprawiedliwości, dyskryminacje i brak równości. W tym wieku - jak wskazują autorzy dokumentu - młodzi ludzie powinni umieć rozpoznawać objawy ciąży czy chorób przenoszonych drogą płciową. Wskazano także na potrzebę rozwijania ich aspiracji do stworzenia udanych związków opartych na równości. Z kolei młodzi ludzie w wieku 15 i więcej powinni znać i określić własne wartości i przekonania. Powinni także wiedzieć, jak właściwie komunikować się ze swoim partnerem na zasadach równości, rozumieć, że współżycie to więcej niż stosunek płciowy. Powinni także być gotowi na dokonanie "coming outu" (czyli ujawniania wobec innych uczuć homoseksualnych lub biseksualnych). Młodzież powinna także umieć zmienić możliwe negatywne odczucia, odrazy i nienawiści wobec homoseksualizmu na akceptację różnic seksualnych związków. Młodym ludziom w tym wieku powinno się także przekazać informacje na temat przemocy seksualnej i skutków przerywania ciąży w warunkach niebezpiecznych dla zdrowia kobiety. Powinni też posiadać poczucie odpowiedzialności za własną rolę/punkt widzenia w odniesieniu do zmian społecznych. Standardy WHO opracowało 19 ekspertów z różnych dziedzin, takich jak medycyna, psychologia oraz nauki społeczne. Pochodzili oni z 9 krajów Europy Zachodniej. W trwającym ponad półtora roku procesie brały udział instytucje rządowe, organizacje pozarządowe, organizacje międzynarodowe i środowiska akademickie. W połowie lutego prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski podpisał tzw. deklarację LGBT+. Dokument zakłada działania w takich obszarach, jak: bezpieczeństwo, edukacja, kultura i sport, administracja, a także praca. W dziedzinie edukacji w deklaracji zapowiedziano wprowadzenie edukacji antydyskryminacyjnej i seksualnej w każdej szkole, uwzględniającej kwestie tożsamości psychoseksualnej i identyfikacji płciowej, zgodnej ze standardami i wytycznymi Światowej Organizacji Zdrowia (WHO). Decyzja o podpisaniu deklaracji była w ostatnim czasie krytykowana przez polityków PiS. Pismo do prezydenta stolicy w tej sprawie skierował także Rzecznik Praw Dziecka Mikołaj Pawlak. RPD poprosił o odpowiedź na to, "jakie korzyści i dobra ma nieść realizacja deklaracji LGBT plus w zakresie konstytucyjnego prawa rodziców do wychowywania dzieci zgodnie z własnymi poglądami?". RPD ocenił, że standardy Światowej Organizacji Zdrowia (WHO), na które powołano się w deklaracji, "niosą ze sobą stwierdzenia, które są wątpliwe dla wielu rodziców". 94 Małgorzata Cackowska Problem, który przedstawiam jest, w pewnym sensie, krytyką dominujące- go dyskursu o edukacji seksualnej młodych Polaków3. Ów dyskurs najgłośniej odnosi się do aktualnej bądź projektowanej edukacji seksualnej pojmowanej in- stytucjonalnie (czyli np. odbywającej się w szkole), niemniej jednak – co posta Antykoncepcja to „pozbycie się człowieka”, zapłodniona komórka ma zdolność komunikacji z kobietą, a przez prezerwatywy przenikają plemniki i choroby zakaźne. O tym uczniowie szkół średnich usłyszą na warsztatach realizowanych w ramach programu „W stronę dojrzałości”. Ministerstwo zdrowia przeznaczyło na projekt prawie 10 mln złotych. Przez 40 godzin zajęć uczniowie prawie 80 proc. polskich szkół średnich będą między innymi „kształcić umiejętności dokonywania właściwych wyborów w zakresie zdrowego stylu życia”. A zdaniem resortu zdrowia takie „właściwe wybory” to: późna inicjacja, ale wczesne macierzyństwo, małżeństwo zamiast związków nieformalnych, naturalne planowanie rodziny zamiast antykoncepcji, czy naprotechnologia zamiast in vitro. Szczegóły tego, co będzie się działo na zajęciach z uczniami można wyczytać z zamieszczonych na stronie wydarzenia filmów szkoleniowych. Specjalnie przeszkoleni nauczyciele-tutorzy przekażą młodzieży że:– Antykoncepcja prowadzi do depresji, chorób wątroby, a nawet zgonów.– Prezerwatywy są rakotwórcze. Występują w nich mikropory przez które przenikają choroby zakaźne i plemniki.– Zapłodniona komórka ma zdolność komunikacji z kobietą. I może do niej powiedzieć: „jestem, przyjmij mnie, przygotuj dla mnie swoją podusię, kołderkę, pulchną kołyseczkę”– Mówienie o ciąży a nie dziecku to ignorowanie ze strony partnera i może być powodem „sieroctwa prenatalnego” Program jest w całości finansowany z budżetu Ministerstwa Zdrowia. Na jego realizację resort przeznaczył prawie 10 mln zł. Partnerami projektu jest między innymi promująca katolickie wartości fundacja „Czyste serca”, a także specjalizująca się w naprotechnologii fundacja sióstr Boromeuszek. Do tej pory w ramach edukacji seksualnej szkolnej młodzieży prowadzono obowiązkowe zajęcia Wychowania do Życia w Rodzinie oraz zajęcia dodatkowe, prowadzone przez edukatorów seksualnych z organizacji pozarządowych. Jednak od ubiegłego roku Instytut na Rzecz Kultury Prawnej „Ordo Iuris” prowadzi kampanię „Chrońmy dzieci”. W ten sposób Instytut wywiera nacisk na ministerstwo edukacji, by wyeliminowało edukatorów seksualnych ze szkół. Powód? Z raportu „Ordo Iuris” podsumowującym działalność organizacji pozarządowych w szkołach możemy wyczytać że prowadząca nowoczesną edukację seksualną Grupa „Ponton” może „zagrażać dzieciom”. Tymczasem działaczka „Pontonu”, Antonina Lewandowska w rozmowie z serwisem tłumaczy, że projekt MZ fałszuje rzeczywistość. – Z tych filmów młodzież nie dowie się, że seks może być przyjemny, że ma wartości więziotwórcze. Zamiast tego usłyszy, że in vitro jest morderstwem, a antykoncepcja zagraża zdrowiu i życiu. Nie dowie się też nic o innych orientacjach seksualnych czy tożsamościach płciowych – mówi Lewandowska. Źródło: Newsweek_redakcja_zrodlo . 586 735 293 421 765 131 421 548

brytyjski program o edukacji seksualnej